wtorek, 21 sierpnia 2012

"Dotyk Julii" Tahereh Mafi

"Dotyk Julii" (Shatter me) - Tahereh Mafi   
[1 tom trylogii]
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 332 
Rok wydania: 2012

Czuć.
Bliskość drugiej osoby.
Ciepło czyiś objęć.
Dotyk dłoni.
Czuć.
A gdyby to wszystko zostało ci odebrane?
Gdyby dotyk sprawiał zniszczenie, sprawiał komuś krzywdę?
Pragnienie dotyku, potrzeba kontaktu z drugim człowiekiem jest tak ogłuszająca, że niszczy cię od wewnątrz.
Samotność przytłacza cię całym swoim ciężarem.
Nikt nie ratuje cię z tego snu!?
"Jestem echem tego, co było kiedyś."*
Świat, który zna Julia jest pusty. Brak w nim obecności drugiego człowieka. Dotyk Julii zabija i nikt nie wie dlaczego. Odtrącona przez wszystkich, skazana tylko na swoją obecność, spędza w zamknięciu 264 dni. Przez długi czas nie wie co dzieje się na zewnątrz, w niszczejącym świecie, gdzie władze przejął Komitet Odnowy, chcąc pomóc społeczeństwu. Historia rozpoczyna się przydzieleniem do celi Julii współlokatora. Jest nim chłopak o imieniu Adam. Pojawienie się młodzieńca wzbudza w Julii zimny deszcz wspomnień, ma wrażenie, że skądś zna Adama. Jego niebieskie oczy sprawiają, że w jej głowie brzmi echo dawnego życia z przed paru lat.
 "Jeśli czas się zatrzyma, nie będzie się mogło wydarzyć nic złego."**
Bohaterowie powieści są dobrze zarysowani, mają swoje tajemnice i ciekawe oblicza. Mamy tu dwie postacie, które mają przeciwstawne charaktery, to Adam i Warner. Dzięki temu że chłopcy przestawiają dobro i zło historia jest interesująca i pociągająca. Julia wyróżnia się na tle innych bohaterów. Odrzucona przez rodziców, nigdy nie zaznała ciepła z ich strony. Życie Julii było jednym, wielkim krzykiem o bliskość drugiej osoby i akceptacje.
"Chciałabym móc zamknąć w dłoni to uczucie i zatrzymać na zawsze."***
Niezwykłe jest to jakim językiem posługuje się autorka. Pozwala nam ponieść się uczuciu i zanurzyć się w świecie porównań  i metafor. W niektórych fragmentach zatrzymywałam się i czytałam tekst powoli, by delektować się magią powieści. Miałam wrażenie, że bohaterka przez to że ma niezwykłą moc, widzi świat innymi oczami, dostrzega małe rzeczy i piękno świata, mimo że zaznała tak dużo zła.
"Wiem, że codziennie wali się niebo."****
Zostałam przeklęta Mam niezwykły dar
Przekreślenie słów i zdań jest doskonałym pomysłem. Skrywane uczucia i myśli Julii wypływają na powierzchnie w tej właśnie postaci. Jest to zabieg niemal nie spotykane w książkach, który dodaje uroku powieści.

Niesamowita okładka powieści przykuwa wzrok. Odłamki szkła otaczające dziewczynę od razu zwracają na nas swoją uwagę. Biała, piękna sukienka postaci wtapia się w tło przeźroczystej tafli odłamków, pasując do całej kompozycji. Tytuł z popękanego szkła dopełnia cały obraz ilustracji.

"Dotyk Julii" ma w sobie magię. Książka pokazuje, że dotyk jest czymś wyjątkowym, a nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Poczuć ciepło czyjejś dłoni może być wielkim darem. A najczęściej doceniamy coś, gdy to stracimy. Utwór w poruszający sposób ukazuje uczucia i emocje osoby odizolowanej. Jest przede wszystkim fascynującą i wciągającą historią. Jestem pewna, że każdy po lekturze książki doceni jak niezwykły i niesamowity jest dotyk, bo czasami jedna sekunda zmienia miliony następnych...
Z nie cierpliwością czekam na kolejne części tej serii.

Moja ocena: 9/10

*str.8
**str.25
***str.160
****str.8

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

"Niebo jest wszędzie" Jandy Nelson

"Niebo jest wszędzie" (The Sky is Everywhere) - Jandy Nelson
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 368
Rok wydania: 2011

W jednej chwili zmienia się wszystko.
Śmierć zmienia wszystko.
Nic już nie jest takie samo jak było.
Osoba, którą byłeś już nie istnieje.
Pozostaje tylko samotność, ból i cierpienie.
Smutek wlewa się do serca z każdą następną chwilą wspomnień.
Każda minuta życia wypełniona jest żałobą.
A ty walczysz z tym wszystkim, kiedy serce rozdziera się na strzępy.

 "Próbuję odpędzić smutek wielki jak ocean, ale nie mogę." *
Życie Lennie wywróciło się do góry nogami po śmierci jej starszej siostry. Len jest zagubiona w sobie i nie umie odnaleźć się w świecie bez Bails. Dziewczyna myśli, że rozumie ją tylko Toby, chłopak jej zmarłej siostry. Ogromna strata i smutek zbliżają tych dwoje. Są sobie bliscy niż kiedykolwiek byli. Wszystko się komplikuje, gdy w szkole pojawia się nowy uczeń Joe. Chłopak jest jak promyk słońca, który przedziera się przez chmury smutku Lennie, wnosząc uśmiech na jej twarz. Pozwala jej zapomnień na chwile o ciągłym cierpieniu. Czy bohaterka może być szczęśliwa, kiedy nie ma przy sobie Bailey i kiedy ona już nigdy nie wróci?
  
Pani Jandy Nelson po prostu wciąga nas do powieści. Przez całą książkę pozwala nam patrzeć jak Lennie próbuje dojść do siebie po stracie Bails, z którą była bardzo zżyta. Dziewczyna nie może znieść myśli, że jej siostra nie będzie już świadkiem żadnego wydarzenia w jej życiu. Teraz Bails jest obecna tylko we wspomnieniach. Len od nowa musi odnaleźć brzmienie życia.

Wszystkie postacie są bardzo realne i mają swoje wady. Możemy dostrzec, że każdy na swój sposób przeżywa żałobę. Najbardziej pozytywną postacią w książce był Joe. To on wnosił radość i uśmiech pomiędzy karty książki. Historia choć smutna w niektórych momentach naprawdę może nas rozweselić odrobiną humoru.
"To jest nasza historia i my ją opowiadamy"**
Pomiędzy rozdziałami umieszczone są wiersze i zapiski Len, które są pełne emocji i osobistych przeżyć. Lennon pisała je na wszystkim, co miała pod ręką, czy to były papierki od cukierków, pomięte kartki, papierowe kubki, gazety, marginesy książek, ściany, czy drzewa, rozrzucając je na wiatr lub zostawiając je praktycznie wszędzie. Przez te słowa pisane gdziekolwiek możemy bardziej się wczuć w sytuacje bohaterki i zobaczyć co znajduje się w najgłębszych zakamarkach jej duszy.
" (...) niebo jest wszędzie, zaczyna się u twoich stóp."***
Wydanie książki od razu wprowadza nas w nastrój powieści. Błękit i biel widoczna na okładce jest taka wnikliwa i melancholijna. Każdy rozdział zaczyna się fotografią nieba, a czcionka tekstu jest niebieska, co jest niespotykane i oryginalne.

"Niebo jest wszędzie" jest opowieścią pełną życia. Jest wzruszającym utworem o stracie bliskiej osoby. Uczucia i emocje bohaterki są tak wyraźne i prawdziwe, że wprost z kartek przelewają się na nas. Historia Len jest poruszająca do bólu, pozwala nam na głębokie przeżycia i refleksje. Jestem pewna, że każdy kto sięgnie po tę książkę znajdzie swój skrawek nieba.

Moja ocena: 10/10
*str. 362
**str.247
***str.155

piątek, 3 sierpnia 2012

"Sekretny język kwiatów" - Vanessa Diffenbaugh

"Sekretny język kwiatów" (The language of flowers) -  Vanessa Diffenbaugh
Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 400
Rok wydania: 2011

Każdy z nas czuł się choć raz przez krótką chwile samotny, opuszczony. Jednak nie każdy musi radzić sobie z tymi uczuciami na co dzień. Victoria odrzucona przez innych staje się nieufna, zamknięta w sobie, małomówna, boi się bliskości drugiej osoby. W końcu ukojenie znajduje wśród kwiatów. To te małe roślinki pomagają jej wyrazić co czuje, co skrywa w głębi serca.

Poznajemy Victorie w chwili jej osiemnastych urodzin, gdzie zaczyna samodzielne, dorosłe życie. Nie jest już pod niczyją opieką, uwalnia się z domu dziecka i zastępczych rodzin, jednak te wspomnienia ciągle będą częścią niej. Los nie oszczędzał dziewczyny i już od samego początku ją zranił. Teraz wypływa na głęboka wodę i musi sama sobie poradzić. Na początku jest jej trudno odnaleźć się w nowym świecie, którego jeszcze nie znała, jednak szczęście czeka tuż za rogiem i pozwala dziewczynie znaleźć prace w kwiaciarni. Bohaterka bowiem posiada niezwykły talent do układania bukietów, które zmieniają ludzkie życie.
"Stanowiłam wyjątek, a i tak byłam przekonana, że moje szczęście jest jedynie ulotną chwilą w czekającym mnie długim, ciężkim i samotnym życiu."*
Victoria przez te wszystkie lata budowała przed sobą mur, którym odgradzała się od innych ludzi. Kwiaty pomagają jej burzyć odcięcie od świata cegiełka po cegiełce. To właśnie Elizabeth - jej matka zastępcza nauczyła ją języka kwiatów. Kiedy dziewczyna spotyka Granta budzą się w niej nieznane uczucia. Czy Victoria wpuści go do swojego świata?

Książka napisana jest w bardzo pomysłowy sposób. Możemy poznać bohaterkę w wieku dziesięciu i osiemnastu lat. Przewracając kartki zauważamy, jak teraźniejszość przeplata się z przeszłością Victorii. Dzięki tym wspomnieniom postać dziewczyny jest bardzo złożona i dowiadujemy się o niej coraz więcej.

Nie mogę zapomnieć o oprawie graficznej, która idealnie pasuje do powieści. Już po otwarciu książka opowiada swoją własną historię. Niezwykłym pomysłem jest słownik kwiatów na końcu utworu, gdzie każdy z nas może poznać znaczenie kwiatów, które pochodzi z czasów wiktoriańskich.

"Sekretny język kwiatów" to historia pełna szczerości. To opowieść o trudnym dzieciństwie, dorastaniu do nowych decyzji, potrzebie kochania i bycia kochanym, a także o przebaczaniu. Kwiaty zabierają nas do świata pełnego znaczeń i to one odgrywają znaczącą role. Cała idea komunikowania się przez kwiaty jest bardzo tajemnicza i intrygująca. Myślę, że każdy w tej książce znajdzie małą cząstkę siebie.

 Moja ocena: 8/10

*cytat pochodzi z książki str. 223